Styczeń 2014

konik

Na początku tego roku koncentruję się na przygotowaniach do biegu na 5 km. Mój rekord z tego dystansu to 21:48, a chciałbym złamać granicę 20 minut. Na razie dzieli mnie od niej bardzo dużo, być może cel osiągnę dopiero za kilka lat, ale trzeba próbować.

Łącznie w styczniu przebiegłem 107 km, niby nie dużo, ale ponieważ nie lubię biegać w zimnie, jestem z tego wyniku zadowolony. Złożyło się na to 17 treningów, z czego aż 8 było na bieżni. Na siłownię chodzę we wtorki i piątki, robię wtedy szybki interwały. We wtorki biegam od 5 do 7 odcinków 400 metrowych z prędkością 16,5 km/h (tempo: 3:38 min/km). W piątki jest to 3 x 1000 metrów po 15,2 km/h (tempo: 3:57 min/km).

W ostatni piątek zrobiłem dla odmiany 2 x 2000 metrów po 14,5 km/h (tempo: 4:08 min/km). Ten trening pokazał, że jeszcze dużo pracy przede mną. Na koniec tętno miałem powyżej 180, to ponad 95% mojego maksimum, a przecież podczas startu miałbym do przebiegnięcie jeszcze ponad połowę dystansu w tempie o prawie 10 sekund szybszym.

Co dalej? Będę kontynuował szybkie treningi na bieżni, pod koniec marca pewnie pobiegnę w Półmaratonie Warszawskim. W zeszłym roku miałem czas 1:49:04, w tym chciałbym zejść poniżej 1:40.

***

Poniżej kopia wpisów z facebooka publikowanych w tym miesiącu.

26 stycznia

10 km w zimowej scenerii – momentami bieg przypominał kopanie się ze śniegiem, ale zaprocentuje to pewnie na wiosnę.

 

25 stycznia

Dzisiaj udany trening na bieżni mechanicznej. Może bieganie w miejscu faktycznie jest nudne (pozdrowienia dla Renaty - Radosne bieganie), ale na siłowni można zrobić świetny trening, który zimą nigdy nie uda się w terenie.

Przebiegłem 10 km narastającym tempem. Zacząłem od 10 km/h (tempo 6:00 min/km) i co kilometr zwiększałem prędkość o 0,5 km/h dochodząc do 14,5 km/h (tempo 4:08 min/km). Realizacja takiego planu na zimowych miejskich chodnikach jest nierealna. Raz – przez pieszych, światła, kałuże czy lód nigdy nie uda się nam utrzymać zakładanego tempa, dwa – bieżnia, kiedy jesteśmy już naprawdę zmęczeni, nie pozwala zwolnić. Albo przebierasz nogami, albo wciskasz przycisk STOP i stajesz – to motywuje, aby nie odpuścić.

Poniżej na wykresie bardzo ładny wykres tętna: zacząłem od 120, skończyłem w okolicach 180.

tetno

 

22 stycznia

Poezja dobra do biegania, czyli Strachy na Lachy śpiewają Tuwima.

 

21 stycznia

Ostatnio zauważyłem dziwne wskazania na pulsometrze. Od razu po rozpoczęciu treningu, kiedy biegnę bardzo wolno, tętno wskakuje mi na poziom ponad 150 (niekiedy nawet 160) – to bardzo dużo, zważywszy, że maksimum mam około 188.

Na przykład przy dzisiejszych interwałach (w tempie 3:40) i rozgrzewce w tempie 5:50 tętno od razu niemal 160 (wykres w linku poniżej). Czy to może być jakiś problem z baterią, czy mam się martwić?

(Edit: Problem rozwiązany. Za słabo moczyłem czujniki tętna przed treningiem. Przez małą wilgotność odczyt na początku był zakłamany.)

1 Comment

  1. Czas na 5 km bardzo ładny ;)
    Siłownia bardzo się przydaje w zimie, zwłaszcza kiedy jest -15, lub więcej ;p
    Powodzenia;)

Dodaj komentarz